Przejdź do treści

Pierwsze testy Caffeine

  • przez

Nowy silnik Google już prawie na dobre zadomowił się w mojej przeglądarce. Mogę wyciągnąć pierwsze wnioski.

Tak, tak naprawdę będą to wnioski, a nie testy. Testy po prostu lepiej mi brzmiało do tytułu ;)
A wspomnę dzisiaj o dwóch rzeczach, które mnie osobiście najbardziej biją po oczach. Pierwszą z nich jest dopracowane bardzo dobrze podobieństwo tematyczne stron, drugą optymalizacja strony i waga poszczególnych elementów konstrukcyjnych.

Zaczynając od końca muszę stwierdzić, że zdecydowanie większa moc wykazują obecnie domeny główne niż podstrony same w sobie. Niby żadne odkrycie, ale premiowanie domen głównych w caffeine wydaje się być naprawdę ważącym czynnikiem. Niszowe hasła są szybko pochłaniane przez domeny, które ów hasło mają w nazwie. Podstrony są spychane na drugi plan co może mieć związek z przetasowaniami site, indeksacją podstron i najważniejsze – wychodzeniem podstron w wyniki wyszukiwania. Przypadki podstron, które pojawiały się w wynikach wyszukiwania na nie do końca prawidłowe hasła zostały zastąpione domenami.

Kolejnym elementem konstrukcyjnym, którego ocenianie uległo zmianie jest title. Pierwsze słowo dostaje bardzo dużą moc, drugie słowo dostaje dużą moc, trzecie prawie dużą, czwarte średnią, i tak dalej. Planuję nawet zrobić mały test na obecnych stronach pozycjonowanych regionalnie i zamienić: gniotek Lublin, na Lublin gniotek. W drugim przypadku stawiam na regionalność, a nie na gniotka. Teoretycznie powinno być lepiej, zobaczymy co pokaże praktyka.

Jeszcze jednym przemaglowanym elementem konstrukcyjnym wydaje się być precyzowanie fraz. O dziwo w nowym silniku wyraźnie widzę odstąpienie od reguły podobnych wyrażeń. Słowo „pozycjonowanie” nie jest już równane ze słowem „pozycjoner”, „pozycjonował”, czy jego innymi odmianami – a chyba było tak do rej pory prawda? Teraz każda odmiana słowa w treści strony internetowej może powodować tylko jedno konkretną ocenę algorytmu. – Ta kwestia jest jeszcze do dokładnego przejrzenia.

Dodatkowo spadła siła anchoru. Teraz gdy strona jest o „owocach morza”, ale słowo krewetki nie występuje w jej treści, to trzeba naprawdę potężnych linków w dużej ilości, żeby tą stronę na te krewetki wbić w topy. Optymalizacja bierze górę, powoli, stopniowo, ale jednak. No i ta jeszcze jedna, od dawien dawna zapowiadana i niechciana przez pozycjonerów.

Tematyczność stron i linków.
Niestety, przykre wiadomości niesie gniotek. Z legend powstałe mity zaczynają przekształcać się w prawdę. To widoczne na każdym przykładzie, sprawdźcie sobie „related:” dla każdej z waszych stron. Jeżeli tego nie robiliście wcześniej to dużo straciliście. Obecnie dostajemy bardzo doprecyzowane wyniki zależące na pierwszy rzut oka od kilku czynników. A dlatego, że mam różne strony i bardzo różnie linkowane to jestem w stanie wymienić przynajmniej kilka z nich.

  • gęstość występowania słowa kluczowego na stronie
  • ilość linków z tym samym anchorem (gniotek ma 50 z anchorem „gniotek”, kobyła ma 60 z anchorem „gniotek” i są dla algorytmu podobne, nawet jak kobyła ma tylko jeden artykuł o gniotku)
  • wzajemne linkowanie między stronami
  • zauważyłem nawet podobieństwa popularnościowe – jeden z serwisów, który stoi wysoko podobny jest do wszystkich innych tematycznie pokrewnych generujących podobny ilościowo ruch.

I podobieństwo pokazywane przez wyszukiwarkę na pewno nie jest stworzone specjalnie dla użytkowników(wyświetlanie kilkudziesięciu podobnych stron/podstron nikomu się nie przyda – kilkanaście to i owszem). Fakt, że czasami się z tego korzysta, ale jak dla mnie to jest jasny komunikat dla pozycjonerów, że potrafimy i będziemy bazować na podobieństwie tematycznym.

Niespodzianki, niestety mamy całkiem niezłe niespodzianki z nowym algorytmem. Nie przyglądałem mu się jeszcze specjalnie, wiem że z indeksacją działa spokojnie – chyba, że na starcie witryny dostają bardzo silne linki z domen o wysokim wskaźniku zaufania. Wiem, że nie do końca akceptuje parametr site, inaczej postrzega linki wychodzące. Różni ludzie różnie godają na wsi, ale że podobno komuś to całkiem różne wyniki zaczęło wyświetlać w zależności od lokalizacji. Ależ to to tylko plotka na razie, chociaż kto wie co tym inżynierom jeszcze do gówki szczelić może ;)

Tak czy siak, to ważne że pozycje w miarę normalnieją i będzie można dalej działać i bawić się z wielkim Google ;)
Jak dla mnie to silnik już wdrożony, zaraz poczytom co to Ci z googla mówili i mówić będą w najbliższym czasie.
I wszystko ;)

8 komentarzy do “Pierwsze testy Caffeine”

  1. Kupa fajnych informacji – aż powiem, że natłok :) Dzięki, człowiek będzie brał poprawkę na część z nich, zwłaszcza jeśli jak widać są publicznie dostrzegalne.

  2. Dzięki Chopaki, dzięki.
    Ja tam publikuję wszystko, chociaż wydaje mi się, że wielu chciałoby ukryć takie informacje i zachować tylko dla siebie.

    Na uwagę również w nowym silniku zasługuje algorytm obliczania PR. Ja widzę ogromną różnicę w porównaniu do poprzednich, ale nie mam jeszcze punktu zaczepienia. Mam pierwsze wnioski, ale nie mam sposobu na sprawdzenie ich. Tak czy siak jak nazastanawiam się nad tym jeszcze trochę to wszystko opiszę ;)

  3. Pingback: google caffeine - gniotek.com

  4. Bardzo dobry artykuł. Mi się tematyczność podoba. Niech się boją spamerzy, kto prowadzi portal który słusznie znajduję się w top 10 nie ma się o co bać. Najważniejsze to zrobić stronę która dostarcza informacji słusznych pod dane hasło. Niech google się martwi jak sprawić żeby taki portal był pierwszy.

  5. Pingback: Google Caffeine - wdrożono nowy silnik wyszukiwania

Możliwość komentowania została wyłączona.