Przejdź do treści

Popiszę sobie teksty na zlecenie…

  • przez

Postanowiłem zadziałać społecznie.  Lubię pisać i będę pisał.

Wczoraj dałem ogłoszenie na jednym z for branżowych. Piszę teksty po 5zł za 1.000 znaków licząc bez spacji. I mam już klientów na teksty. Całkiem niezłe tematy dostałem, myślę, że dam radę spłodzić zgrabne i przynoszące soczyste owoce dziecko. Mam również nadzieję, że dorobię sobie na telefon, bo pamiętacie, że zarabiam na nowy aparat telefoniczno-komórkowy, prawda?

AKTUALNA OFERTA PISANIA TEKSTÓW
(: KLIKNIJ :)

Pamiętam, że taką pracą zaczynałem przygodę z internetem. Tak wyglądała moja pierwsza prawdziwa praca. Wtedy normą było pisanie kilkudziesięciu gniotów dziennie. Zleceniodawcy burzyli pianę, bo tekst nie był podzielony na trzy akapity. Mimo, że sensu miał niewiele, to oni czepiali się akapitów, a nie treści – to był typowy przerost formy nad treścią. Teraz jest zupełnie odwrotnie. Liczy się treść, a formę można olać. Sam nie wiem, czy jest lepiej?

Coraz częściej słyszę jęki i płacze nowo narodzonych w sieci pachołków, którzy zostali oszukani przez pisarzy tekstów internetowych. Czasem sprawa mnie dziwi, bo zupełnie nie rozumiem zachowania ludzi w tej jakże ogromnej gałęzi wirtualnego przemysłu. Bo zleca taki jeden drugiemu teksty do napisania. I płaci mało, tak mało, że roboczogodzina wychodzi poniżej opłacalności pracy dla uczciwych pisarzy, albo płaci tak mało, że ta sama roboczogodzina jest niezwykle opłacalna dla nieuczciwego pisacza walącego stekiem bzdur i wymyślnych farmazonów.

Biznes to biznes, nawet jeżeli to biznes piśmienniczy! Trzeba szanować ludzi i dawać im godziwe warunki do współpracy. Uważam, że na jakości nie powinno się oszczędzać, jeżeli ktoś z was chce być poważnym biznesmenem nie powinien szukać zarobku na wykorzystywaniu innych. Sam rozumiem ideę taniej kupić, drożej sprzedać, ale tylko i wyłącznie w przypadkach, gdy ten co tanio sprzedaje wychodzi na swoje, jest zadowolony z zapłaty i mu to do szczęścia wystarcza – takich ludzi ze świeczką szukać, ale gwarantuję, że jeszcze tacy istnieją – sam mam przyjemność z podobnymi wyjątkami współpracować i jestem zadowolony z tej współpracy!

Pisanie jest jak fotografia, czy nawet poker. Wciąga. Zlecając teksty osobom, które nie czują i nie chcą zrozumieć języka jest po prostu absurdem. A takie rzeczy pozna każdy, kto od czasu do czasu zasiada przed drukiem książki czy nawet gazety.
I wszystko z mojej strony.

3 komentarze do “Popiszę sobie teksty na zlecenie…”

  1. Głównie chodzi o to, że „pisarczyki” sami sobie robią na złość. Deklarują się, że napiszą tekst za groszowe pieniądze, a potem jęczą, że gówno zarobią.

    Ja tam piszę teksty po 1,50 za 1000 znaków ze spacjami, albo 3 zł bez spacji. Jakoś nie narzekam na brak zleceń, jednak najgorsze były początki, gdy jeszcze nie byłem obeznany.
    Teraz jak mam co pokazać zleceniodawcy jakoś łatwiej to idzie ;)

    W 100% zgadzam się ze stwierdzeniem, że pisanie wciąga. Ale czytanie, wciągnęło mnie bardziej ;D

  2. Pingback: Złośliwość rzeczy martwych. - gniotek.com

  3. najgorsze jest to, że w serwisach ze zleceniami ceny są strasznie zaniżane. Każdy bije się z każdym o zlecenie i dlatego wychodzą z tego pieniądze jakie wychodzą. bo konkurencja jest wielka.

Możliwość komentowania została wyłączona.