Czy nadmiar informacji może zabić?
– Ja myślę, że może!
Bo internet teraz jest popularny. Wszyscy mają internet i z niego korzystają. Ale co tak naprawdę znajduje się w sieci nie wie nikt. Każdy ma swój świat, swoje preferencje odnośnie stron i swoje ulubione miejsca, które odwiedza. Każdy. I ta pozorna indywidualność objawia się w jej braku. Bo internet to masa. A gdzie jest masa, tam nie ma rozumu.
Dzięki internetowi rozwija się bardzo dużo skrajnie odmiennych grup (mas), które tracą swoje prawdziwe życie na rzecz wirtualnego wcielenia. Coraz młodsi panowie oraz coraz młodsze panie zajmują się grami internetowymi, demotywatorami i nasza klasą zapominając o możliwości wyjścia z koleżankami na plac zabaw. Za dużo dzieje się w internecie, żeby to przegapić.
Bo książki przestają być ciekawe, telefony komórkowe mniej potrzebne, a internet stoi na pierwszym miejscu. A z każdej strony bombardowani są wszyscy internauci milionami, setkami milionów kampanii reklamowych, logami, sloganami, całą otoczką biznesową. Bo przecież na masie najłatwiej robi się biznes. Wiem.
Moim zdaniem internet zaburza rozwój. Dlatego moja mała siostrzyczka nie potrafi obsługiwać się internetem. To plus, ale jest też minus – nie umie również korzystać ze słownika. Ale tego słownika to staram się ją uczyć i zawsze proszę o sprawdzanie wszystkiego w słowniku, wyrobi sobie nawyk… Ale nie o niej przecież miało być.
Do tematu: Młode mózgi narażone są już na samym początku żywota, jeszcze przed ukończeniem pierwotnej socjalizacji młodego człowieka przez rodziców, na manipulację ich rozumem przez duże koncerny i wielkich graczy rynkowych. Przez takie działania zaburzony jest normalny rozwój człowieka. Uczy się on wirtualnego życia, nieprawdziwego, fikcyjnego. Jeżeli taka ma być przyszłość naszych potomków… Zacznę współczuć moim przyszłym dzieciom!
Trudno jest chronić dzieciaczka przed takimi atakami. Ale trzeba próbować. Internet nie jest dla wszystkich. Otwieranie okna na świat przed wykształceniem się podstawowych zasad moralnych w młodym człowieku prowadzi do zniewolenia jego umysłu przez ciemne moce wirtualnej ciemnej strony. Duzi źli werbują w swoje szeregi małych złych, którzy jeszcze nawet nie wiedzą, że złymi zostaną wbrew jakiejkolwiek i czyjejkolwiek woli.
Brzmi jak tekst z sekty? – sorry, niepotrzebnie ;)
Do popełnienia mojej pierwszej zbrodni nakłonił mnie właśnie Internet. Do popełnienia drugiej nakłoniłem się sam, bo przypomniałem sobie Internet. W pierdlu żałowałem, że poznałem Internet. Teraz zamknąłbym do niego dostęp, gdybym miał ogromny magnes…
Mówisz, że zamknąłbyś Internet?
No to zniknij z niego na stałe, przecież nikt nie zmusza Cię do czynienia zła ;D
Jak wprowadzasz to od 14+ … nie odcinaj mnie od neta ! :)
A tak serio- nie jest możliwe, aby wprowadzić jakiekolwiek ograniczenie wiekowe.
Nawet pornola może teraz obejrzeć byle przedszkolak, nawet jeśli ma zainstalowane chroniące go przed taką treścią.
A skąd wiesz dokąd to wszystko zmierza?
I dlaczego mówimy, że to real life jest real life?
Jeśli dzięki virtual life można zapewnić sobie godny byt w real life to czy virtual life nie jest jednocześnie real life?
Taki to trochę skomplikowane, ale można wykroić z tego nie jeden art i powieść Scienie Faction :D
„Czy virtual life nie jest jednocześnie real life?”
Nie. Co powiesz o tych ludziach, którzy wychodzą tylko do łazienki i spać, bo resztę dnia spędzają grając w Second Life. To jeszcze nie dotarło tak dobrze do Polski na szczęście.
A stricto co do tematu zgadzam się, ale nie do końca. Zamiast zabraniać, może lepiej nauczyć? Dzieci (wbrew pozorom ;) ) nie są głupie i wiedzą co mogą, a co nie. Tylko to zależy od wychowania.
A kampanie reklamowe rzeczywiście coraz częściej kierowane są do najmłodszych. Kolejna inwestycja, która szybko się zwraca.
Możliwość komentowania została wyłączona.