Postanowiłem zrobić małą serię wpisów dotyczących studiowania ekonomii zaocznie i takich tam fajnych rzeczy.
Bo tak chodzę na wszystkie wykłady po kolei i próbuję się uczyć. Odwiedzam różnych wykładowców, słucham ich i tego co chcą mi przekazać. Ale problem pojawia się wielki, gdy facet ma ochotę poprzynudzać i uśpić połowę swoich słuchaczy. Wtedy nie ma litości, wstaje się z miejsca i wychodzi w oczekiwaniu na lepszy czas. Może kiedyś nadejdzie…
Takie zachowanie mógłbym traktować jako rzecz normalną i powszechną. Ale nie mogę, głównie ze względu na osoby, które potrafią mnie wciągnąć swoją mową, wyrazem emocji i uczuć, umiejętnością współpracy i takimi tam. Bo zdarza mi się być na wykładzie i zostać zupełnie zahipnotyzowanym przez temat przewodni, sposób prowadzenia wykładu i całą atmosferę, jaką tworzy dobry wykładowca na auli. Ale to tylko mi się zdarza.
Do tego fachu trzeba mieć powołanie. Jedni udają, że świetnie sobie radzą i w ogóle są najlepsi i wszystko wiedzą, inni natomiast walą kawa na ławę: „przyszedłem tu do roboty, powiem co wiem i idźcie z Panem Bogiem”, a jeszcze inni realizują swój plan, tworzą nową erę i edukują ludzi. (A ja tam zawsze powtarzałem i będę powtarzał, że edukacja zmienia oblicze naszego społeczeństwa i ogólnie pojętej ludzkości.) Chwała wszystkim za chęć uczenia studentów. Chwała gniotkowi za to, że jak uda mu się skończyć magistra to będzie walczył o jakieś wyższe stopnie naukowe w imię oczywiście wielkiego GNIOTA.
Ale do rzeczy Panowie. Studiowanie jest kul, gdy spełnione są podstawowe wymagania większości studentów. Znaczy to tyle co nic, ale każdy chce się uczyć i tę wiedzę trzeba dostarczać w jak najłatwiej przyswajalny sposób. Bo ja chcę, matma to była i jeszcze jest na dobrą sprawę pięta achillesowa, ale założę sobie na tą piętę jakiś pancerzyk i pokażę wszystkim, że jestem kul, bo potrafię się tej matmy nauczyć w 244%! Tylko potrzebuję dobrego nauczyciela, a nie nudnego i zadufanego w sobie narcyza gadającego wyłącznie z babami.
I chaosu na dzisiaj wystarczy.
Wystarczy też to: studia nie dają pieniędzów – studia je zabierają.
– Ja sobie studiuję po papierek i odrobinę satysfakcji.
Można wiedzieć na jakim uniwerku studiujesz? W lublinie pewnie gdzieś? : )
btw, czemu ekonomia a nie np zarządzanie i marketing?
O szkole nie chciałbym jeszcze mówić, bo mam w planach ciut więcej do powiedzenia i nie chciałby, aby z miejsca mi pozwa wystosowali ;)
Studiuję ekonomię bo to mogłem studiować. Nie przykładam do tego dużej wagi, chodzi o sam fakt studiowania ;)
Piszesz o klasycznym problemie nauczycieli akademickich. Otóż nie mają oni obowiązku przechodzić szkolenia dydaktycznego. Nauczyciele „szkolni” aby „uczyć” muszą przejść przez przedmioty dydaktyczne: psychologia, dydaktyka, pedagogika itp. Nauczyciel akademicki nie ma takiego obowiązku – wynik tego jest taki, że często wykładowca dysponuje ogromną wiedzą, ale nie potrafi jej w strawny sposób przedstawić.
Możliwość komentowania została wyłączona.