Gniotek odwiedził kino po raz kolejny dnia wczorajszego. Był na filmie trójwymiarowym.
Robert Zemeckis reżyser i scenarzysta Opowieści Wigilijnej stworzył film, który mi się nie podobał. Nie czytałem nigdy wcześniej, nie oglądałem innych ekranizacji, po prostu byłem, siedziałem i pierwszy raz w życiu widziałem trójwymiarowy obraz w kinie. Był fajny.
Ale spodziewałem się Mikołaja, radości i atmosfery świąt, a nie sceptycyzmu i nie wiadomo jakich uczuć, jakimi Scrooge darzył innych ludzi. Zabrałem na film dzieci… i dobrze – niech się uczą, że pieniądze to nie wszystko i na świętach się nie oszczędza, bo to najpiękniejsze z możliwych co na świecie istnieje.
Ale efekty 3D są genialne. Bardzo mi się podobały niektóre przeloty i przeploty. Po prostu fajna zabawa takie coś, ale nadal nie wiem czy warte jest to tych 5zł więcej na bilecie. Nadal nie wiem, jak jeszcze AVATAR obejrzę w tej technologii to wam powiem, czy warto czy nie warto :)
W ogóle po filmie naszła mnie refleksja i nawet już podczas… Bo nadal zastanawiam się, czy przez to czytanie o oszczędzaniu itd. nie zrobiłem się czasem zbyt skąpy. Bo cholera, pieniądze są po to żeby je wydawać, a jak chce się mieć luksusy to wystarczy na nie zarobić, a nie oszczędzać i oszczędzać… Właśnie. Opowieść Wigilijna uczy i też trochę tak no… wymusza refleksję na temat własnych finansów i gospodarowania nimi.
Ta… dobra, idźcie do kina i obejrzyjcie. A tutaj mam dla was parę okładek i grafik. Więcej nie dam.
PS
Fronczeski kurew mnie rozbijał jak słuchałem jego głosu i mi się rodzina zastępcza przypominała. Cholera.